Wirtualny kokpit przyszłości - rewolucja z ostrzeżeniem

Wirtualny kokpit przyszłości - rewolucja z ostrzeżeniem

Wirtualny kokpit przyszłości - rewolucja z ostrzeżeniem

dat/articles/2019-04/wirtualny-kokpit-przyszlosci-rewolucja-z-ostrzezeniem-710.jpg

Widzisz tę kierownicę z dwoma ekranami dotykowymi po bokach? Na razie nie wiadomo, czy takie rozwiązanie trafi do seryjnej produkcji, ale taka jest właśnie wizja kokpitu przyszłości, którą zaprezentował Hyundai. Będzie też refleksja - czy to na pewno jest dobry kierunek?

Studyjne instrumenty mają zapewnić:

  • większy stopień interakcji kierowcy z pojazdem
  • większe możliwości personalizacji wyglądu
  • niespotykaną dotąd interaktywność

Hyundai swoją informację na temat nowego wirtualnego kokpitu, który zamontowano do testów na pokładzie Hyundaia i30, zaczyna bardzo ważnym stwierdzeniem:

 

"Ilość informacji przekazywanych kierowcy rośnie"

…i trudno temu zaprzeczyć. Radio, telefon, serwis streamingu audio, wiadomości, zdjęcia, mapa, ustawienia samochodu, bieżące informacje na temat parametrów jazdy, pogoda, dostępność miejsc parkingowych, ceny na stacjach paliw, korki…

Trochę tego jest.

Tradycyjne zegary przestały już wystarczać do pełnej integracji wszystkich tych funkcji przed oczami kierującego samochodem - powstały wirtualne kokpity.

Pozostała część artykułu pod najnowszym filmem z naszego kanału YouTube - zapraszamy do oglądania i głosowania na Wasze ulubione auta z zestawienia:

Wirtualny kokpit przyszłości - rewolucja z ostrzeżeniem

Przeszkoda w szalonym pędzie do "udotykowienia" wszystkiego została jednak na kierownicy. Nawet, jeżeli byłyby tam interaktywne miniaturowe gładziki, co niektóre marki już stosują, to i tak do dyspozycji kierowcy pozostawało kilka znienawidzonych przez orędowników dotykowości przycisków.

W informacji prasowej czytamy, że analiza kokpitów w Hyundaiach i konkurencyjnych markach wykazała "brak funkcjonalności ze względu na dużą liczbę przycisków i przełączników".

Hyundai postanowił to zmienić.

I zrobił coś szokująco prostego, a zarazem szokującego wyglądem i rozmiarami: wielkie jak piec ekrany dotykowe po bokach kierownicy. Możliwości ich konfiguracji są praktycznie dowolne - mogą pokazać cokolwiek, a Ty będziesz w stanie to coś dotknąć i aktywować.

Widoczne na zdjęciach rozwiązanie jest wynikiem kilku lat prac rozwojowych w europejskim centrum technicznym marki Hyundai. We wstępnej fazie projektu wybrane przełączniki na kierownicy zastąpiono panelami dotykowymi. Później wszystkie przyciski na kierownicy spotkała taka właśnie dotykowa transformacja.

Teraz kierowca ma do dyspozycji dwa wielkie wyświetlacze.

Kierowca ma do dyspozycji dowolnie konfigurowalny układ ikon, reagujących nawet na lekki dotyk. I podobnie jak w smartfonie, może ustawić liczbę przycisków.

Wirtualny kokpit przyszłości - rewolucja z ostrzeżeniem

Wirtualny kokpit z kolei, zastępujący tradycyjny układ wskaźników, składa się z dwóch wyświetlaczy ułożonych jeden za drugim z przerwą 6 mm.

Dzięki takiej konstrukcji możliwe jest osiągnięcie efektu 3D poprzez wyświetlanie części obrazu na przednim a części na tylnym wyświetlaczu. Efekt przestrzennego obrazu ma skupiać uwagę kierowcy na najważniejszej informacji.

Badania nad uwagą kierowcy

Pomyślisz zapewne, że taka mnogość dotykowych instrumentów, których konfiguracja zmienia się dynamicznie w zależności od kontekstu, rozprasza kierowcę.

Wedle mojej wiedzy i doświadczenia - a ergonomia znajduje się od lat w centrum pola moich zainteresowań - przycisk dotykowy nigdy nie będzie tak intuicyjny, jak mechaniczny, hardware’owy odpowiednik.

Nawet wtedy, kiedy po dotknięciu ekranu dotykowego otrzymamy informację zwrotną w formie wibracji.

Ale Instytut Ruchu Drogowego z Wurzburga (WIVW) ma inne zdanie na ten temat. W wyniku przeprowadzonych badań stwierdzono, że prototypowy wirtualny kokpit Hyundaia "mieści się w obowiązujących na całym świecie limitach" wyznaczonych przez stowarzyszenia AAM i NHTSA. I nawet złożone regulacje powodują jedynie niewielkie rozproszenie uwagi kierującego.

Ostrzeżenie - refleksja

Czasy mamy takie, że z upodobaniami klientów nikt nie próbuje nawet dyskutować. Choćby były ekstremalnie nierozsądne i niebezpieczne, producenci samochodów muszą dostarczyć odpowiednich funkcji i zapewnić dostęp do nich podczas jazdy, bo klient tego chce, a klient jest najważniejszy.

Ale pomyśl…

Czy kierowca nie powinien się przypadkiem skupić na drodze?

Czy jesteśmy dziećmi, że musimy ciągle esemesować, przeglądać wiadomości, bawić się multimediami, zamiast podejść poważnie do zadania i zająć się bezpiecznym prowadzeniem samochodu?

To wszystko wygląda kusząco, jest kolorowe, trendy, multimedialne, kreatywne, na czasie, nowoczesne - tutaj można mnożyć modne przymiotniki, które zapewne znasz z reklam.

Zapewniają nas, że to jest bezpieczne.

Wirtualny kokpit przyszłości - rewolucja z ostrzeżeniem

Ale co mam zrobić, skoro doświadczenie podpowiada mi coś innego? Zawsze kiedy jadę autem z wieloma dużymi wyświetlaczami i bogatymi możliwościami ustawień, to kiedy trzeba coś regulować przez ekrany dotykowe, czuję jak moja uwaga jest odciągana od drogi.

Wiele razy, dłubiąc przy takich ustawieniach, zauważyłem coś na drodze o wiele, wiele za późno, bo nie patrzyłem na drogę, tylko na wyświetlacz.

A producenci zwykle nie komunikują tego, żeby ustawień dokonywać na postoju, przed jazdą. Tymczasem rozwiązanie istniało, istnieje i będzie istnieć: jest nim prosty, mechaniczny przycisk.

Jeden przycisk - jedna funkcja

Bardziej jednoznacznej obsługi nie wymyślono.

Do ustawień typu włącz-wyłącz - przycisk.

Do ustawień parametrów ciągłych - pokrętło.

Hyundai jest jednym z tych producentów, który - przy okazji wciągając w temat świetną ergonomicznie Kię - bardzo dba o maksymalną prostotę obsługi instrumentów. W i30 jest wyświetlacz dotykowy, ale także przyciski i pokrętła dla najczęściej używanych funkcji. Bardzo szanuję za to koreańskiego producenta, a kokpity jego samochodów to uczta rozsądku i ergonomii.

Po co więc to psuć?

Zanim przejdziesz dalej - może chcesz dołączyć do najlepszej grupy na Facebooku, gdzie doradzamy sobie nawzajem, jakie auta warto kupić, a które należy omijać? Zapraszamy!

Wirtualny kokpit przyszłości - rewolucja z ostrzeżeniem

Czy kierowca naprawdę musi mieć wszystko "jak w smartfonie"?

Marketingowcy z branży motoryzacyjnej twierdzą, że musi.

"Jeżeli my mu tego nie damy, zrobi to konkurencja".

I tak rynek - czyli ludzie, którzy najczęściej kompletnie nie mają pojęcia o prawidłach ergonomii obsługi instrumentów i jej wpływie na bezpieczeństwo jazdy - zaczynają rządzić inżynierami, specjalistami, projektującymi kokpity samochodów. Niewiedza nadpisuje wiedzę.

Czyli… Ogon merda psem?

Mam nadzieję, że Hyundai nie obrazi się za takie refleksje na tle prezentacji prac badawczo-rozwojowych nad nowym wirtualnym kokpitem, ale warto czasem na chłodno skonfrontować studyjne koncepcje z codziennością.

Inaczej - to już nie do Hyundaia - popadniemy w skrajność.

To, że kierowcy chcą podczas jazdy przeglądać Facebook i oglądać filmy na Youtube nie znaczy, że producenci powinni im na to pozwolić. Inaczej bowiem głupota zyska taki napęd, że będzie nie do zatrzymania, wraz z półtoratonowym samochodem, którym kieruje.

Chyba kupię sobie jakiegoś Hyundaia. Po to, żeby pocieszyć się znakomitą ergonomią kokpitu, zanim cudo ze zdjęć wejdzie do standardowego wyposażenia wszystkich samochodów :)

Zdjęcia: Hyundai.

Autor: Michał Krasnodębski Facebook

Fan motoryzacji od dziecka, absolwent Wydziału Samochodów i Maszyn Roboczych Politechniki Warszawskiej. W prasie motoryzacyjnej od 22 lat. Z radością tłumaczy język techniki motoryzacyjnej na mowę zrozumiałą dla każdego.

KOMENTARZE